top of page
Search

Tak trudno czasami nam dostrzec w naszych bliskich kogoś wyjątkowego...

  • Writer: Elżbieta Magiełda
    Elżbieta Magiełda
  • Feb 7, 2019
  • 3 min read

Przyglądam się tym trudnym chwilą, każdy z nas był kiedyś w centrum jakiejś burzy, kiedy wieje, jest sztorm, leci grad jest ciężko. Wtedy często pojawia się złość, a ona bardzo zniekształca nam obraz naszej rzeczywistości…


Złość… widzę jak ona bardzo potrafi zranić najmłodszych. Bo do dorosłego nie wypada czasami, a dziecku to można wygarnąć wszystko i za wszystkich, niech tylko się w nieodpowiednim momencie źle zachowa…


Kiedy dziecko będzie złe i Tobie się „oberwie” mamo, tato, może babciu, dziadku....


W tej złości możemy zranić, albo…. pomóc przez nią przejść...


Słowa, które dziecko wypowiada, będąc w centrum swojego wewnętrznego tornada, myśli, uczuć, które mu wówczas towarzyszą nie są tym co wobec Ciebie czuje.


Pod złością dziecka może być strach, odrzucenie, smutek, wstyd, zmęczenie, frustracja….


Przychodzisz po dziecko do przedszkola, szkoły. Koleżanka kolega z którym zawsze się bawił dziś bawi się z kimś innym, powiedział Twojemu dziecku, że już Go nie lubi… Nie wiesz o tym, nie wiesz co się wydarzyło w szkole. Wracasz po nie po pracy dziecko widzi Cię wychodzi rzuca się na Ciebie przytula, po chwili zaczyna być nie miłe krzyczy na ciebie, ma jakieś pretensje


"O co Ci chodzi uspokój się, do samochodu już, nie mam czasu żeby Twoich pretensji słuchać..." Dziecko naburmuszone idzie, mówi coś, nie jest miłe, ciągle z pretensjami.


A Ty zaczynasz o sobie, że każdy może mieć zły dzień, nie tylko Ty księżniczko. I prowadzisz jakiś monolog a w niej/nim ból.


Nie zauważony… znowu.


I jak ostatnim razem zakurzy się a potem zostanie przykryty kolejną warstwą kurzu. Tylko dlatego, że nie jestem ciekawa tego co ta złość chce mi powiedzieć, a mówi tak wiele…


Może dziś właśnie… mamo czuję się odrzucony, nikt mnie nie lubi… a może…


Nie wiem dopóki nie zapytam


Przyglądam się ostatnio tej złości której doświadczają dzieci od dorosłych. Kiedy dorośli pozwalają sobie na szarpanie, popychanie, krzyczenie, obrażanie…


I widzę dzieci które są szarpane, popychane, na które krzyczy ktoś, które obraża ktoś…


Widzę rodziców, dziadków, nauczycieli.... Bo to my ... towarzyszymy dzieciom w ich wędrówce.


I doświadczam tej złości, dotykam jej ... swojej złości i złości dziecka...


Co ja im mówię, kiedy krzyczę, szarpię, popycham, obrażam?


Jaką wartość wnoszę?


Czego uczę?


Że szarpanie jest ok? Że można jak jesteś silniejsza, większa?


Ze popychanie jest ok? Że można jak jesteś silniejsza, większa?


Że krzyczenie jest ok? Że można jak jesteś silniejsza, większa?


Że obrażanie jest ok? Że można jak jesteś silniejsza, większa?


I widzę dziecko, które szarpie Ciebie, może inne dziecko. I dorosłego który tłumaczy dziecku, ze tak nie wolno, tego dorosłego który minutę temu szarpał...


I widzę dziecko które popycha Ciebie, może inne dziecko. I dorosłego, który tłumaczy dziecku, że tak nie wolno. Tego dorosłego, który przed chwilą odepchał dziecko...


I widzę dziecko, które krzyczy do Ciebie, wrzeszczy, może do innego dziecka. I dorosłego, który próbuje mu wytłumaczyć, ze należy mu się szacunek i nie życzy sobie żeby do niego krzyczeć. Tego dorosłego, który przed chwilką wrzeszczał na dziecko, które nie mogło sobie życzyć szacunku, bo … bezczelnie się zachowuje o to prosząc...


A mogę przypomnieć moim dzieciom kim dla mnie są... SŁOWEM.I mogę to zrobić nawet wtedy, kiedy krzyczą, wtedy kiedy są złe

Mogę pomóc im przejść przez złość której doświadczają i dostać się do tego co tuż pod nią.


Kocham Cię...


Chcę żeby wiedziały, że kocham teraz też


I wyobrażam sobie jak mówią "ale serio ja przecież tak się zachowałam, a Ty mówisz, że kochasz"


Tak kocham i próbuję zrozumieć


I ja wiem, że nie jest łatwo


Piszę o tym jako mama dwójki. Dwójki dzieci, z których każde przeżywa swoje życie i każde chce żeby być w ich życiu… i ja chcę … być w ich życiu.


Dwójki, bardzo różnych małych ludzi, dla których różne doświadczenia różnie smakują…

Piszę jako mama która czasami nie ma siły. I kiedy nie mam przestrzeni na bycie w trudzie teraz mówię o tym moim dzieciom „nie mam teraz siły na wasze kłótnie..., proszę was o chwilę ciszy, potrzebuję ciszy i spokoju to dla mnie ważne..., kiedy się bijecie jest mi trudno..”


Piszę jako mama która opiekowała się kiedyś, przez dłuższy czas czwórką małych dzieci. Dwójką swoich i dwójką nieswoich – swoich. Czwórką małych dzieci, z których każde potrzebuje być…


I wiem, że może być cholernie trudno. Wpuszczam tam wtedy miłość Boga i jest mi łatwiej


Szukam dziś tego co tuż pod tym co trudne, tego co tuż pod złością, tego co pod pierwszymi słowami, pytaniami, które zadają mi nasze dzieci.


Chociaż czasami jest mi trudno


Chociaż popełniam błędy


Chociaż czasami nie słyszę...


Wiem jak bardzo nas potrzebują, naszej obecności, wsparcia, dobrego słowa, uznania…


Czasami nie potrzebują nic więcej jak tylko tego żeby pomilczeć razem


Uczę się milczeć


Uczę się słuchać


Żeby dotrzeć do tego co tuż pod słowami…


To co znajduję tam najpierw to mamo potrzebuję Cię… a potem jest już tylko nasze.


Ściskam Ela



 
 
 

Comentários


© 2018 przystanek-relacja.pl

bottom of page