top of page
Search
  • Writer's pictureElżbieta Magiełda

GRANICE W RELACJI Z DZIECKIEM

Dzieląc się moimi doświadczeniami, refleksjami skupiam się bardzo na odczuciach jakie mogą towarzyszyć dziecku kiedy rodzic wycofuje się emocjonalnie z relacji, kiedy dziecko pozostaje samo z bólem po tym wycofaniu, z bólem którego doświadcza w relacji z emocjonalnie niedostępnym dorosłym


W ostatnim czasie w komentarzach pojawił się temat granic, tego że dziecko musi szanować nas i nasze dorosłe potrzeby


W odpowiedzi kilka słów o tych granicach


To towarzyszenie dziecku, zauważanie, docieranie do jego wnętrza, wsłuchiwanie się w nie, bycie blisko, nie jest rezygnacją z siebie, nie oznacza, że nie mam granic, których nie pozwalam przekraczać.


Mam jednak poczucie, ze my dorośli doskonale wiemy jak powiedzieć nie


„Dziecko: Mogę jeszcze zostać na placu ?

Rodzic: Nie!

Dziecko: Proszę, plisss...

Rodzic: Powiedziałam/em nie!”


Nie bo nie, bo ja tak powiedziałem…


Mam poczucie, że my dorośli moglibyśmy mówić o konieczności stawiania dzieciom granic i znaleźlibyśmy wiele odpowiedzi, które miały by przekonać innych i nas do słuszności tych argumentów


I jakiś czas temu, kiedy wyobrażałam sobie jak być mamą, to tak właśnie rozumiałam rodzicielstwo jako konieczność stawiania dzieciom granic


I znalazłabym wiele argumentów żeby Cię do tego przekonać, dzisiaj przekonywać nie chcę, inspirować tak, ale nie do konieczności stawiania granic


Wyobrażałam sobie, ze to ja decyduję jak mamy żyć, co robić, gdzie iść, co jeść...


Jednak doświadczenie bycia mamą, z każdym dniem uczyło i uczy mnie, że nie chcę mówić o konieczności stawiania dzieciom granic, ani o tym jak zdobyć nad nimi kontrolę


Kiedy nasza córeczka zaczęła chodzić i pierwszy raz wyszła z wózka zaczęła iść w przeciwnym niż planowałam kierunku


„Ja: Majeczko choć mama chce iść tam M: Nie cem, cem tam Ja: Choć proszę idziemy tutaj M: Tam cem Ja: Chcesz iść tam? M: Tak”


I zawróciłam wózek i zamiast iść w prawo, poszłam w lewo


To ona pierwsza zaczęła mi pokazywać, że są różne drogi zaspokajające nasze potrzeby i nie zawsze moja musi być najlepsza i że nie muszę stawiać granic tam gdzie nie są konieczne, bo wtedy stają się murem obronnym…


Moim murem obronnym...


Kiedy się za nim schowam zaciągnę drzwi swojego zamku, dziecko zostanie na zewnątrz samo, samotne i ja sama samotna, ja w zamku, w mojej twierdzy, ono przed drzwiami do tej twierdzy


I tylko ja mogę zdecydować czy otworzę te wrota czy nie


Patrzę na dzieci i … otwieram te wrota


Nie chcę już inaczej -


To był spacer, zaplanowany, a ona pokazała mi że te plany można zmienić i dzięki temu dotrzeć na łakę pełną motyli i razem za nimi biegać.


Gdybym poszła moją drogą mogłabym tych motyli nie spotkać…


- Bo jeśli ja dzisiaj zdobędę nad nimi kontrolę… to kiedyś ktoś tą kontrolę nad nimi przejmie


Czy ja chcę żeby ktoś ją przejął?


Czy chcę raczej pokazać mojemu dziecku czym jest wybór?


I oczywiście w moim interesie, w interesie mojego męża jest wyznaczenie granicy swojej przestrzeni


Jak pisze Juul to właśnie wyznaczając swoje granice, określamy co z naszego punktu widzenia jest dopuszczalne a co nie jest dopuszczalne… dla mnie


Nie jest bo narusza moje, mojego męża potrzeby, wartości


A troska o siebie?


Tą troską nie powinno być oczekiwanie, że ktoś bliski zrobi coś tak jak ja bym zrobiła na jego miejscu albo to co ja chciałabym żeby zrobił, ta troska o siebie jest w wolności wyboru.


Wolność wyboru, która kiedyś będzie niezbędna w dorosłym życiu, ale i na drodze do tej dorosłości.


Ta troska jest w towarzyszeniu…


Dzisiejsza rozmowa z naszą córeczką:


„Ja: Maju mogę Ci dzisiaj zrobić kucyka na górze?


M: Nie, nie lubię jak mi włosy na oczy lecą


Ja: Ale ja uwielbiam Cię w tej fryzurze


M: To sama tak wyglądaj, ja nie chcę”


No tylko, że… ja też nie chcę …


No właśnie …


To dla mnie nagroda, kiedy słyszę z ust mojego dziecka ”ja tak nie chcę”


Czasami myślę sobie, o ileż łatwiej by było, kiedy na wszystko mówiłaby tak...


Ona się uczy wyznaczać granice swojej przestrzeni bo… ja wyznaczam granice swojej przestrzeni…


Dbam o siebie i kiedy nie chcę żeby mi robiła kucyka mówię „nie chcę, nie rób mi tak albo nie ściągaj mi okularów, nie chcę żebyś się nimi bawiła”


I tak uczy się słuchać, szanować moje potrzeby, a jednocześnie dbać o swoje… potrzeby… granice


Te granice są, choć może ich nie widać, to w tej bliskości w towarzyszeniu są ...


Pozwalają zatrzymać dobro i odgrodzić się od zła


„Nie znoszę jak na mnie krzyczysz ”. Na moim terytorium tego nie chcę, komunikuję to.

Mówię o sobie, nie oceniam Cię jaki jesteś


Nie – jest słowem granicą


Juul napisał, że człowiek nie potrafiący zadbać o własne granice jest jak ogród bez ogrodzenia, z którego każdy może korzystać, kiedy tylko mu się podoba


Żeby nasze dzieci mogły decydować na jakich warunkach można korzystać z ich ogrodu, wsłuchuję się w ich - "nie"


I kiedy potrzebuję zadbać o swój ogród chcę żeby wsłuchały się w moje nie, wypowiadając je


Nie chcę żeby ogród naszych dzieci nie miał ogrodzenia


A ty ?


Dbaj o te ogrody i ja będę dbać o moje:-)


Znasz kogoś komu mogłoby to wnieść wartość?

Jeśli tak, udostępnij proszę


Ściskam Ela


Jeśli chcesz pogłębić temat granic, zapraszam na seminarium "NIE z miłości". Będziemy rozmawiać o sztuce mówienia nie, ale i o sztuce przyimowania odmowy.


Z serca zapraszam Ela



7 views0 comments
bottom of page