top of page
Search

Dostrzec więcej niż bałagan....

  • Writer: Elżbieta Magiełda
    Elżbieta Magiełda
  • Aug 3, 2018
  • 5 min read

Przychodzicie do domu, każdy robi swoje. Ty idziesz do kuchni, salonu, gdzieś... dzieci do pokoju, zajmują się sobą.


Wchodzisz do pokoju dziecka, a tam na środku pokoju bałagan, może po wycinaniu, może ciuchy jakieś leżą na środku, może piżama którą zostawiło tam jeszcze rano. Scenariuszy kilka...


Brzmi znajomo?


Wkurzasz się i rzucasz zimne: w tej chwili podnieś to! (tonem rozkazującym)


Słyszysz: Nie! (ton skopiowany, twój) Pojawia się złość i ona nie koniecznie musi wynikać z tego, że wymagasz żeby te rzeczy zniknęły z podłogi, ale ze sposobu w jaki mówisz do swojego dziecka!!!


Powtarzasz: powiedziałam podnieś to! (pamiętasz ten ton?)


Słyszysz ponownie: NIE! (ton)


Czujesz jak złość napływa do twojego ciała. Bo jak? przecież powiedziałaś, że ma posprzątać a ono bezczelnie mówi Ci nie!

I wiesz co, kiedyś w takiej sytuacji, kiedy weszłam do pokoju i chciałam wymagać, pomyślałam, że w zasadzie dlaczego teraz ma to podnieść?


Dlaczego teraz w tym momencie, dlaczego ma zrezygnować z tego czym się teraz zajęło, bo ja tak powiedziałam?


A może to może poczekać, może może dokończyć to czym się zajęło, a potem posprzątać?


Przyjrzyj się sobie, co sprawia, że teraz koniecznie twoje dziecko ma zrobić to co każesz...


Ja odnalazłam to w sobie...


Stałam za rolą mamy. A rolą mamy jest dawać dobry przykład, wymagać i egzekwować to czego wymaga, być konsekwentną.


Poza tym, jak to wygląda kiedy dziecko mówi nie. Nie mogę sobie na to pozwolić. Inni patrzą, oceniają jak sobie radzę...Może babcia z dziadkiem rzucą komentarz "no już na głowę im wlazła/wlazł" Dobrze, że szybko dostrzegłam, że to co myślą inni na temat wychowania naszych dzieci jest ich.


Jeśli sądzę, że mogę stawiać dziecku żądania i nie brać go pod uwagę staję się niebezpieczna. Bo niszczę to co mogę mieć najpiękniejszego w rodzicielstwie, relację z dzieckiem....na którą pozwalałam sobie wtedy kiedy było niemowlakiem. A którą mogę zgubić w drodze po dorosłość, po zasady..., zgubić, kiedy schowam się za rolą mamy.


Dzieci potrzebują być w kontakcie z nami. Jeśli jednak miarą skuteczności wychowania jest posłuszeństwo ( i tu się powtarzam) to na tym fundamencie, relacja się nie rozwinie. Fundamentem powinna być relacja... , a na tym fundamencie zbuduje się posłuszeństwo którego nie będziesz wymagać. Będziecie w jednym zespole. Takie niewidzialne posłuszeństwo, bez potyczek. Będziecie siebie znali, wiedzieli co dla kogo jest ważne, jak każdy z was funkcjonuje...


Postanowiłam wyjść zza ukrycia, wyjść z roli.


Kiedy wyszłam z roli mamy i stałam się mamą - człowiekiem z krwi i kości. Kiedy pozwoliłam sobie na bałagan w pokoju dziecka. Kiedy otworzyłam uszy na dziecko dostrzegłam, że to mój perfekcjonizm powodował, że chciałam żeby w pokoju był porządek. Jak u mnie na biurku. To, że wszystko musi być poukładane równiutko do krawędzi, że nie może stać nic blisko krawędzi blatu, to że biurko kiedy skończę pracować ma błyszczeć, zrozumiałam, że to jest moje. Że mi w tych warunkach jest dobrze, że ja tak funkcjonuję, że jak coś wycinam to bardziej skupiam się na tych resztkach, że muszą być natychmiast pozbierane, a potem dopiero sklejam, rysuję. A moja córka zupełnie odwrotnie. Ona ma pasję do tego co planuje stworzyć, fascynuje ją to co teraz robi, ma wizję żeby coś zbudować wycina, resztki spadają na podłogę, nie zauważa ich teraz, klej otwarty nie zamyka go, żeby za 5 min znów otworzyć (bo mama zamyka i otwiera), fascynuje ją to co już za chwilę tam powstanie. Już nie może się doczekać kiedy skończy i wręczy tobie mamo w prezencie. Wszystko jak u artysty totalny nieład...- Mój klej i moje wycinanki wyglądają jak bym nigdy nie uczestniczyła w zabawie. Czy tak ma się bawić moje dziecko? Czy ma być jak ja?


- I właśnie dlatego jak wchodziłam do pokoju swojego dziecka jak wyszłam z tej kuchni, salonu po przyjściu do domu, na podłodze mogłam zastać bałagan, pomimo tego, że ona już przy biurku zajęta konstrukcją tego co zaplanowała właśnie zrobić. A ja wchodzę i każę zbierać, bo taka jestem bo.... bo taki jest mój styl pracy w totalnej harmonii. Dlatego ma teraz pozbierać. A gdzie ten nasz dom. Nasz, to taki gdzie każdy może być sobą, pracować po swojemu.


Jeśli powiesz mi, że dziecko ma zrobić to co mu każesz i zrobi to bo tak chcesz, to oczywiście przyznam ci rację. TAK ZROBI TO! A wiesz dlaczego? Dlatego, że tak każesz, dlatego że może wystraszy się kary. Dlatego, że twój wzrok i ton piorunują je. Ale to nie jest jego decyzja, tylko twoja. Nie dajesz przestrzeni do rozmowy. A przecież zawsze chciałaś/eś żeby twoje dziecko było samodzielne, asertywne i potrafiło mówić nie. Żeby sobie radziło w szkole, żeby miało własne zdanie. Cóż, tyle, że to poza domem? W domu ma robić wszystko po twojemu?


Ta wdzięczność jaką mam w sobie, że dostrzegłam to...


Bo dzięki temu daję dzieciom prawo do bycia tym kim są, a nie tym kim ja mogłabym chcieć żeby były.


Bo dzięki temu nasza córka, może mieć w pokoju bałagan. To jej bałagan. I dla jasnośći, to nie jest tak, że tam się nie sprząta...


Możesz mnie zapytać, a co jeśli w salonie tak zrobi. Jeśli nie mam w sobie na to zgody to rozmawiam o tym i mówię, że to dla mnie za dużo, że takie rzeczy proszę tylko u Ciebie. Albo jeśli już tu zaczęłaś ok godzę się na to, ale wyznaczam moje granice, że zaraz jak tylko skończy musi posprzątać, bo ja nie lubię kiedy wycinanki latają mi pod nogami. Nie ograniczam mojego dziecka, nie ranię bo mówię mu co ja w związku z tym czuję. Jak ja się z tym czuję i czego ja potrzebuję. Pokazuję swoje granice, ile ja mogę "znieść" i to też jest wspaniałe. Bo czasami się o siebie potłuczemy. Ale kiedy ja wyznaczam swoje granice staję się bardziej wartościowa dla swoich dzieci. Ale tylko w ten sposób, nigdy przez krytykę i stawianie wymagań - powiedziałam, nie obchodzi mnie to, już !, w tej chwili !...


A może inaczej, może z tym bałaganem to jest tak, że nie masz czasu od tygodnia, żeby usiąść i pogadać z dzieckiem, może nie byliście razem pokopać piłki, pojeździć na rowerze od tygodnia?


A ono nie wie jak Ci o tym powiedzieć, że szuka Twojej uwagi, więc zostawia wskazówki jak do niego dotrzeć. Wie, że bałagan zwróci twoją uwagę, ale nie zakładało może, że skończy się na awanturze może pomyślało sobie "mama usiądzie ze mną pomoże mi i pogadamy sobie o czyś, opowiem jej o tym co dziś u mnie się wydarzyło, ale mama wpadła jak piorun, rzuciła co ma być zrobione i ... wyszła, koniec kropka.


No i tyle by było....


Więc wyobraź sobie oczekujesz spotkania z kimś, może z szefem. Planujesz, że opowiesz mu jak fantastycznie Ci poszło na ostatnim wyjeździe, że projekt zrealizowany. A ten ktoś wpada do ciebie i widzi tylko twoje sprawozdanie i jeszcze dodaje że można było lepiej, ale no w sumie nie źle Ci poszło. A i bałagan masz na biurku, proszę doprowadź to biurko do porządku.


I jak Ci z tym? Chciałaś się podzielić sobą, tym co tam przeżyłaś a tu .... cóż biurko trzeba posprzątać, żeby szef następnym razem był zadowolony.


I tak samo jest z tym dzieckiem które czeka....


Ja nie mówię, że masz sprzątać i zbierać wszystko za dziecko, że w pokoju ma panować bałagan, ale chce raczej powiedzieć żeby przyjrzeć sie swojemu dziecku, bo ono czasami dziwnie wzywa ZAUWAŻ MNIE, JESTEM TU "szefie"


A tak przy okazji wspólne sprzątanie może być fajne, też może być okazją do bycia razem, tylko czy mam w sobie zgodę żeby zrobić to razem zamiast wymagać...


Kiedy wchodzisz do pokoju dziecka, zamykają się za Wami drzwi, dasz się ponieść miłości, porzucisz wszystko co wiesz na temat swojego dziecka, wszystko co sądzisz, że wiesz to ... cała reszta jest już tylko wasza...




 
 
 

Comments


© 2018 przystanek-relacja.pl

bottom of page