Dlaczego z nimi tak rozmawiam?
- Oct 25, 2018
- 5 min read
Nasza codzienność
Końcówka wakacji, zastanawiam się co moglibyśmy jeszcze robić w te ostatnie dni.
Ja: "Maja chciałabyś żeby Nadia i Olek przyjechali?"
Maja: Taaaaak, taaaak, chcę
Ja: Maciuś a Ty
Maciej: chcęęęęęę
Słuchajcie to ja zadzwonię do cioci i zaraz się zorientuję czy to jest w ogóle możliwe. Czy ciocia będzie mogła ich przywieźć....
Po chwili już wiem
Ja: Słuchajcie mam dla Was wiadomość, ciocia się zgodziła. Dziś wieczorem będą..
Maja i Maciej: Huuuraaaaaaaaaaaa !!!!
.....
Dziś trzeci dzień razem, kilka sporów już za nami a przed chwilą przeszła burza emocji złości, niezadowolenia, odmiennych oczekiwań i potrzeb.
Kiedy usiadłam podzielić się z wami tym co dla mnie ważne w takich chwilach w domu już jest cisza. Prawie ich nie słychać.
Bawią się i cieszą swoją obecnością, a ja piszę.
Wracam więc do tej burzy
Maciuś: Mamo ja dziś śpię w namiocie
Maja: nie mamo, dziś ja albo Olek, to mój namiot ja nim decyduję. Mi go kupiliście
Olek: tak ciocia dziś moja kolej
Nadia: ciocia to może dziś ja
Ja: potrzebuję chwilę ciszy
Maciuś krzyczy, Olek próbuje się przebić ze swoją racją a Maja pyta i co mamo, no i jak zrobisz, jaką decyzję podejmiesz?
Stanęłam tak przed nimi wszystkimi. Osiem oczu wpatrzonych we mnie czekają na bohatera który powie: tak dzisiaj Ty i Ty i Ty i Ty będziesz spać w namiocie, na bohatera który sprawi że namiotów pojawi się tyle, że dla każdego starczy po jednym.
A bohater . . . stoi i czuje bezsilność. Próbuję złapać parę chwil dla siebie, kilka oddechów. Akurat nie mam w sobie pojemności teraz na ich kłótnie dopiero co skończyłam szykować obiad, sprzątać (jakoś nagle tego wszystkiego więcej niż przy dwójce;-)), chciałam akurat chwilkę usiąść.
Najchętniej bym ich wszystkich pogoniła, w tej samej chwili kiedy oni wciąż tak patrzą. No mamo i co, ciocia i jaka decyzja?
Ja: Słuchajcie, wiecie co, chcę Wam powiedzieć, że nie umiem znaleźć w sobie dobrej odpowiedzi. Nie mam odpowiedzi która byłaby dla Was wszystkich dobra. Jeśli powiem że Ty będziesz spać, to Ty będziesz płakać, a jeśli powiem że Ty będziesz mieć dziś namiot, to TY będziesz płakać, czy tak?
Maja, Maciuś: Tak mamo, tak...
Nadia, Olek: Tak ciocia, Tak ciociu. ale teraz ja chcę
Ja: Więc słyszę, że każdy z Was chce namiot
Maja: Tak, czyli kto dostanie?
Ja: Maju teraz nie powiem kto będzie mieć namiot. Wszyscy czujecie się rozczarowani, źli na siebie nawzajem, każdy z Was oczekuje że namiot będzie dla niego, ale tak jak powiedziałam każda moja decyzja spowoduje płacz i niezadowolenie reszty, a nie chciałabym decydować chciałabym, żebyście wspólnie znaleźli rozwiązanie. Chciałabym Was posłuchać, waszych historii, tego dlaczego jesteście źli...
Dlatego proszę Was teraz żebyśmy odłożyli sprawę namiotu na później kiedy już nam wszystkim będzie łatwiej, a teraz zjedzmy. Czy to jest możliwe?
Bo wiecie mi też jest trudno, jak Wam.... Czy możemy spróbować porozmawiać o tym później?
Tak, nie, Tak, tak.
Mamy jedno nie.
Patrzę w oczy temu kto mówi nie, widzę łezkę na policzku, łapię za rączkę.
Ja: słuchaj w tej chwili nie umiem powiedzieć. Jestem duża, a Ty przyszłaś do mnie bo myślałaś że dam Ci odpowiedź, czy tak?
Słyszę: tak
Ale wiesz ja nie umiem jej teraz udzielić potrzebuję czasu dla siebie i dla Was. Wszyscy potrzebujemy czasu. Czy możemy do tego wrócić za chwilę? Teraz mamy ciepły obiad zależy mi żebyśmy teraz zjedli. Jestem, bardzo ciekawa co się wydarzyło będziesz chciałą mi o tym opwiedzieć?
Słyszę: Tak
To jak wrócimy do tego za chwilkę?
Są cztery taki.
Dlaczego z nimi tak rozmawiam?
Mogłam powiedzieć że mają w tej chwili wyjść, że skoro tak się zachowują składam namiot i nikt się nie będzie bawił namiotem i nikt nie będzie już w nim spał.... mogłam wysłać do kąta, akurat są cztery...
Tylko zadaję sobie pytanie czego nauczyłabym ich w ten sposób?
Że ich uczucia są nie ważne, że nie interesuje mnie co przeżywają, że łatwiej jest wszystkich pogonić, schować namiot i że nie warto rozmawiać o tym co czujemy
A chcę żeby wiedzieli że ważne jest dla mnie co każde z nich przeżywa, na swój bardzo osobisty sposób.
Kiedy wszyscy ustaliliśmy że wrócimy do sprawy później, za chwilkę, do obiadu usiedliśmy w atmosferze szacunku, przynależności, wzajemnej akceptacji i zrozumienia dla siebie nawzajem, w ciszy jakiejś takiej zadumie wręcz.
I w tym wszystkim ja też oczekiwałam żeby oni zrozumieli mnie, powiedziałam im o tym. I zrozumieli. I cały czas wyrażam się w języku osobistym. Jeśli tak z nimi rozmawiam nie mogę nikogo zranić bo mówię o sobie o tym co ja czuję, ale kiedy zaczęłabym definiować ich, ich zachowanie to wówczas bardzo łatwo o zranienie. Wówczas zamiast prawdziwie się nimi zainteresować skupiłabym się na zdefiniowaniu, ocenie na tym jaką dziś wybrać naklejkę, jakie jest każde z nich... bo przecież prostej sprawy nie ogarniają, jaką jest dogadanie się kto dziś w tym namiocie...
I bez ocen, naklejek, bez składania namiotu ....
I skończyły się krzyki, płacze nagle zrobiło się tak cicho. I ani razu nie krzyknęłam, ani razu nie podniosłam głosu, ani razu, nie wskazałam winnego całego zamieszania, ani razu nie powiedziałam że nie potrafią się normalnie zachować, bawić. Ani razu...
Nie szukałam winnego
A wszyscy siedzimy przy stole i mamy uśmiechy na buzi i rozmawiamy jak nam było, zanim usiedliśmy do tego stołu...
Zanim nalałam zupę pytam się
Ja: i jak Wam było z tą złością jak się czuliście? Porozmawiajmy chwilkę zanim zdecydujemy co dalej zrobić o tym co dla was trudne i ważne, chcecie porozmawiać?
Teraz jest lepiej, bez złości. Złość rani - słyszę
Widzicie jak wiele sytuacji pojawia się które sprawiają że czujemy złość? Czy to było tak że nie mieliście ochoty siebie nawzajem słuchać i być ze sobą w tej chwili?
Tak bo on...
I to jest złość. Nazwaliśmy to uczucie, "dotknęliśmy tej złości"
Myślę że żadne z was nie chciało zrobić przykrości drugiemu czy tak?
Tak nie chcieliśmy, chcieliśmy tylko namiot
Pamiętacie jak wczoraj czytaliśmy bajeczkę o szacunku?
Tak
Każdy z nas potrzebuje szacunku, a w złości łatwo jest o tym zapomnieć.
Potrzebujecie szacunku?
Tak, ta bajka wczoraj ciocia ona była fajna
Tak też ją lubię i też potrzebuję szacunku.
Reszta popołudnia upłynęła nam naprawdę bardzo przyjemnie
W tych konfliktach staram się interweniować tylko wtedy kiedy naprawdę trzeba...,kiedy dzieci poproszą, potrzebują żebym była, a wtedy kiedy już to robię uczę się rozmawiać z nimi tak, żeby usłyszeć o tym co się w nas dzieje. Uczę się słuchać.. Bo dziecko którego nie usłyszysz, to dziecko którego nie poznasz...
Usłyszeć co w nich i we mnie.
I pamiętam o tym żeby zostawić im wolną przestrzeń, bo dzieciom naprawdę potrzebna jest też przestrzeń bez rodziców, bez dorosłych. Kiedy są tylko one, bez naszych rad, naszego organizowania im każdej minuty, każdej godziny.
Taka przestrzeń kiedy czują się wolne... od naszych rad, naszego wzroku;-)
Zdaniem Jespera Juula," największą stratą dzieci w ostatnim trzydziestoleciu jest fakt, że nie istnieje dla nich żadna przestrzeń wolna od dorosłych. Nie ma już drzewa na podwórku, gdzie mogłyby przebywać same. Dawniej dzieci kształtowały swoje kompetencje społeczne w zabawie i komunikacji z innym dziećmi. Takiej możliwości już prawie nie mają, bo nawet kiedy są razem, to dookoła stoją dorośli, którzy się do wszystkiego wtrącają. Na dodatek, często są oni tak romantycznie lub idealistycznie usposobieni, że nie tolerują żadnych konfliktów. Nie wesoło jest być dzisiaj dzieckiem z tymi dorosłymi, którzy nie odstępują ich na krok. A przy tym zaczyna się w różnych środowiskach pedagogicznych mówić, że dzieci mają wielką potrzebę granic. To po prostu trudne do uwierzenia, bo życie dzieci nigdy nie było bardziej ograniczone niż teraz. Dorośli są przez cały dzień przy nich i je kontrolują".
I wracając do naszej historii, zawsze kiedy usłyszysz dziecko będzie mogło poczuć się dla Ciebie ważne.
Gdyby miało znaleźć słowa na opisanie tego jak mu jest, kiedy doświadcza takiego kontaktu z Tobą, być może byłyby to takie słowa:
"Dzielę się z moją mamą, moim tatą, ona/on mnie widzii podziela moje doświadczenie, jeśli to co się dzieje we mnie jest prawdą dla mamy/taty, to znaczy że to jest prawda"
Jeśli mam takie doświadczenia z mamą, tatą, to wiem, że ona/on jest i że mogę się z nią/nim dzielić tym co we mnie....
Tak pomagamy dzieciom poznawać siebie dzięki temu, że mogą wyrażać co czują, że mogą wyrażać co "w nich".
Uważności na ten wewnętrzny świat Tobie i sobie
Ściskam
Ela

Comentários