top of page
Search

Chcesz żebym Cię szanowała, pokaż mi, jak Ty szanujesz mnie, pokaż mi jak szanować, naucz mnie...

  • Writer: Elżbieta Magiełda
    Elżbieta Magiełda
  • Jan 24, 2019
  • 5 min read

Czynić dobro... pisał o tym wczoraj Tomasz Zieliński


Że to dobro, że chodzi o takie małe dobro, takie najmniejsze, którego nikt nie widzi


Zadaję sobie to pytanie o to dobro, jak ja mogę je czynić, jako żona, mama, córka, jako człowiek. Odpowiedź mam w sercu, jest tym czym się dzielę, jest moją misją.


Napisałam to wczoraj dziś się zdecydowałam podzielić...


I widzę to dobro w dostrzeganiu drugiego człowieka małego i dużego.

Każdy z nas tego potrzebuje... tego dobra, kiedy ktoś nie tylko patrzy na Ciebie, ale Cię WIDZI


Kiedy sięgnąć pamięcią wstecz, czy tym czego uczono dzieci nie było posłuszeństwo, respektowanie siły i władzy osób dorosłych, rodziców, nauczycieli?


Zamknęłam na chwilę oczy myśląc o tym dobru i zobaczyłam siebie w szkole na lekcji, mówiłam coś do koleżanki z ławki. W trakcie lekcji, chciałam ją o coś dopytać, a wtedy nauczyciel podszedł i złapał mnie bardzo mocno za policzek, tak mocno zbierając całą skórę jaką zdołał, ścisnął mocno i... puścił... poleciała mi łezka z bólu po policzku, ukrywałam ją, nie chciałam żeby ktoś zauważył, byłam twarda.


A ta część twarzy czuła się jak wykręcona ścierka... i ja też... nie jeden raz zresztą w szkole.


Jeśli daję sobie prawo do takiego traktowania kogoś słabszego, czego ja uczę, jaki daję przykład?


Mamo, Tato, Babciu, Dziadku, Pani w przedszkolu, szkole...


Chcesz żebym Cię szanowała, pokaż mi, jak Ty szanujesz mnie, pokaż mi jak szanować, naucz mnie... żebym umiała szanować kiedy dorosnę...


Kiedy krzyczysz, szarpiesz, nie bierzesz pod uwagę zdania dziecka oddalasz się od dobra... a deklarowałaś, że idziesz je czynić


Czy dziecko prowokuje swoim zachowaniem? Nie. Być może czujesz się sprowokowana, ale to Ty musisz wziąć odpowiedzialność za uczucie, które się w Tobie pojawiło.


Jakiego dobra nauczyłam się od mojego nauczyciela? Że mogę deptać po innych, "wykręcać jak ścierkę", jak znajdzie się słabszy ode mnie...


I mówisz jedno "szanujcie się wzajemnie" a robisz drugie, pokazujesz, że można jednak kogoś kto Cię wkurzy, zirytuje złapać za policzek i pokazać mu gdzie jest jego miejsce"


Czy ja coś powiedziałam mojemu nauczycielowi? Oczywiście, że nie...


A teraz słyszę głos który mówi, ze kiedyś to nauczyciel miał posłuch, był szanowany...


Widzę tych nauczycieli, którzy mieli posłuch i nas uczniów, którzy się słuchali ... ich ... bo się bali, niektórzy bo zostaną zwyzywani i upokorzeni bo usłyszą od profesora (tak musieliśmy się zwracać do naszych nauczycieli w liceum) kiedy nie wykażą się wiedzą "zniżam się do twojego poziomu" i zrobił to, położył się na podłodze... zniżył się do "twojego poziomu", a Ty stoisz na środku i przyjmujesz wszystko co dziś serwuje twój profesor.


Karta menu nie jest dziś dla Ciebie łaskawa. Nie byłaś dobra z przedmiotów ścisłych więc każda lekcja dużo Cię kosztuje, ileż osób modliło się do Boga, żeby dziś nauczyciel nie wybrał jego numeru do odpowiedzi... Byli tacy którzy bali się oprócz nauczyciela reakcji rodziców w domu, kiedy nie zaliczą sprawdzianu.


Ja pierdzielę... jak funkcjonować w takich warunkach.


Ale masz też koleżankę, tak bystrą i mocną, typowego ścisłowca i klasowego mózga, która kiedyś nie wytrzymuje i reaguje na obraźliwe słowa nauczyciela w jej kierunku.


Kiedy po latach rozmawiamy o tym mówię jej, że ją podziwiam że wtedy się odezwała, a ona dzieli się ze mną dlaczego była w stanie to zrobić. Raz, że ciężko przyjmowała cięte riposty wobec siebie - ileż można, a po drugie mówi "wiesz mogłam sobie pozwolić bo wiedziałam, że jestem tak dobra, że nie mogę nie zdać i ta pewność pozwoliła mi stanąć w obronie siebie, ale to we mnie dojrzewało, a tym razem tak mocno dotknęło".


Tego dnia nauczyciel rozdał do wypełnienia jakieś karty (ten sam od podłogi), kazał napisać datę trzeci marca. Wyraźnie określając że trzeci ma być cyframi, czyli piszemy 03, nasza bohaterka nudziła się i nie poczekała na kolejne wskazówki i napisała pod spodem: marca cyfrą... i czeka, a pan profesor wtedy teraz proszę piszemy marca, słownie.


Ups... zgłasza się, a co jak ktoś napisał cyfrą. A Profesor po nazwisku ...... czy ty jesteś jakaś durna?


Oj zabolało więc odpowiedziała "jak gdyby o inteligencji miało świadczyć to w jaki sposób się zapisze datę", wyrażając tym choć troszkę, jak się czuje słysząc to. A profesora Z-A-G-O-T-O-W-A-Ł-O... Na całe szczęcie klasa rozładowała atmosferę zaczęła się śmiać.


"Wiesz byłam z siebie wtedy naprawdę dumna, że się odezwałam"


Dlaczego pozwalam sobie na takie zachowanie wobec ucznia?


Czy ja naprawdę do takiej szkoły tęsknię, do szkoły gdzie nauczyciel miał taki autorytet? To jest autorytet? Czegoś nie umiem zrozumieć... dziś kiedy szukam tego dobra


Nie chcę powiedzieć, że szkoła cała była zła, bo byli cudowni nauczyciele, tylko co z tego jak na ich lekcji w stresie czekałaś na "matmę, fizę, a może polski, historię"...

Dzisiejsza szkoła, ma nauczycieli z autorytetem, takich których uczniowie wręcz uwielbiają. Przedszkola, Panie które są tak troskliwe i czułe. I oni wcale nie pozwalają sobie wchodzić na głowę. Oni zauważają, pytają swoich uczniów jaki miałeś dzień, co u Ciebie.


Znam takich nauczycieli, ale dziś opowiem o jednej, takiej nauczycielce właściwie to za wiele nie opowiem, to o czym napisze samo opowie... Czas zapisów do pierwszej klasy, rodzicom zależy żeby dzieciom było dobrze, w końcu sporą część dnia spędzają w szkole, cztery listy, nauczycielki cztery, uczniów sto - duża szkoła. Do jednej Pani dziewięćdziesiąt dziewięć uczniów uczniów do pozostałych jeden. Znam tą nauczycielkę osobiście i jestem jej ogromnie wdzięczna za serce jakie wkłada w swoją pracę i wiem, że takich nauczycieli jest wielu.


Kiedy już o tym mowa dziękuję nauczycielom naszych dzieci za ich serce. Tak z serca dziękuję ... z serca matki. Bo nie ma dla mnie nic cenniejszego niż świadomość tego, że moje dziecko spędza w szkole czas z dorosłym, który szanuje. I to jest to dobro, którego ja szukam.


Czasami słyszę, "kiedyś było łatwiej, były zasady i trzeba było je stosować, klapsa dostał i się uspokoił, a Ty dzisiaj wchodzisz w dyskusję"


Dla mnie to dobro, które chcę widzieć, to dobro którym zaczynam dzielić się w swoim domu, małe, takie tyciuteńkie i takie przez nikogo niezauważalne, to dobro bez klapsa, to dobro które pozwala uczestniczyć w dyskusji naszym dzieciom...


Dobro, którego szukam to dobro, które my rodzice dajemy dzieciom, nauczyciele swoim uczniom. Każde słowo, gest może być prezentem

To dobro dostępne każdemu z nas...


Mam wybór potępiać dziecko za złe zachowanie albo usłyszeć co chce mi powiedzieć, zauważyć je


Potępienie albo będzie szukać więcej pokarmu - uwagi, albo zamilknie, zostanie wewnątrz i kiedyś eksploduje... potępi kogoś...


To dobro, którego szukam to dla mnie zauważanie siebie w domu, przedszkolu w szkole... i każdy z nas może je czynić


Tam gdzie teraz jest...


Tomek pytał czy idę czynić to swoje dobro... idę.


A Ciebie proszę choć ze mną, razem tak wiele możemy zrobić dla naszych dzieci w domach w przedszkolach, w szkołach...


One są przyszłością świata


Dziś wielu z nas zastanawia się jak wychowywać, szuka swojej drogi i cudowne jest, że dostrzegamy w dziecku człowieka


Każde dziecko zasługuje na to żeby traktować je z szacunkiem ...


Kończąc już przypomniałam sobie co napisał Jesper Juul. A pisał o tym, że dzisiaj... no właśnie, że "dzisiaj być może jeszcze bardziej słuszne niż kiedykolwiek staje się stwierdzenie, że sposób, w jaki traktujemy nasze dzieci, determinuje przyszłość świata. Dostęp do informacji zwiększył się na tyle, że dwulicowe podejście do wychowania nie może pozostać niezauważone. Mówiąc o polityce światowej, prawimy kazania o ekologii, humanitaryzmie i wyrzeczeniu się agresji, ale wobec dzieci i młodzieży stosujemy przemoc".


Dziś ja pytam, kto idzie ze mną, tym dobrem się dzielić?


Idziesz?


Ściskam Ela



 
 
 

Comments


© 2018 przystanek-relacja.pl

bottom of page